Wiosna to taka pora roku, kiedy fotografia staje się czystą przyjemnością. Na każdym kroku aż kipi od nowych motywów do zdjęć a jeśli połączy się to z pasją do gotowania to efekt może być oszałamiający. Te kolory i ta soczysta zieleń, której nie trzeba poprawiać w Photoshopie do tego ten wybór jaki ma się w warzywniaku. Zdecydowanie to jest to co kocham najbardziej w tej porze roku! Jednak jak zauważyłam to nie wszyscy są tak optymistyczni i radośni jak ja. Kapitan chodzi ostatnio trochę poddenerwowany, bo godzinami każe mu oglądać zdjęcia zanim wybiorę coś na bloga a gotowe jedzenie stoi kusi zapachem i wyglądem. Naturalnie nie pozwalam mu skosztować zanim nie zakończę sesji zdjęciowej wiec biedaczysko szuka sobie na siłę zajęcia i tylko co chwilę zagląda i dręczy mnie pytaniem czy już skończyłam. Z niecierpliwością wyczekuje momentu kiedy będzie mógł nareszcie może nakryć do stołu i skosztować tego co z takim zaangażowaniem przygotowywałam. Prawdą jest że zanim usiądziemy do stołu to mija jeszcze trochę czasu bo z podniecenia najczęściej odrazu siadam do pisania. Jak się tak głębiej nad tym zastanowić to nie wiem czy on do końca jest szczęśliwy mając takiego kulinarnego zapaleńca w domu. Na dzisiaj przygotowałam coś małego i szybkiego coś co idealnie sprawdza się jako przekąska kiedy do drzwi pukają niezapowiedziani goście.
Grillowany bakłażan z serem pleśniowym i ziołami.
Składniki:
- bakłażan
- ser pleśniowy
- oliwa z oliwek
- sól
- pieprz
- zioła – bazylia, kolendra i pietruszka
Bakłażana pokroić na 1 cm plastry. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Piekarnik nastawić na 200°C. Bakłażan ułożyć na papierze, posolić i skropić oliwą z oliwek. Piec w piekarniku ok 10 minut aż się ładnie zarumieni. Po upływie tego czasu wyjąć z piekarnika. Na każdy upieczony plaster położyć kawałek sera pleśniowego, posypać ziołami i zawinąć jak tacos. Jeśli przygotowujecie tą przekąskę wcześniej przed podaniem można wrzucić ją jeszcze na chwilę do piekarnika.